0
Patrzę Na Plac 13 września 2015 22:58

Dochodzi północ gdy lądujemy w Gironie. Z uwagi na późną porę pierwszy nocleg mamy zarezerwowany w hotelu znajdującym się praktycznie na lotnisku. Rano z lotniskowej wypożyczalni odbieramy samochód. W pierwszej kolejności kierujemy się na kawę i śniadanie. Wybór padł na miasteczko o nazwie La Bisbal d”Emporda. Górska droga jest wąska i bardzo kręta. W którymś momencie głos z gps informuje nas, że zostało jeszcze 19 km, na które musimy przeznaczyć 32 min. Czyli, że nawet mocno kręta. Wrażenia są super.

Wreszcie dojeżdżamy do celu. Samochód parkujemy bez problemu. I zachwycamy się. Małe miasteczko z rynkiem, na którym stoją kolorowe kamienice. Bardzo malownicze. Spacerujemy trochę w poszukiwaniu miejsca na śniadanie. Decydujemy się na Ca La Pilar Dumingu. Musimy szybko zamówić, bo z każdą minutą słońce coraz bardziej świeci nam oczy i nagrzewa stolik. W knajpce jest sporo ludzi, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Dostajemy zamówione śniadanie. Jest pyszne. Ale w zachwyt wprawiają nas także ceramiczne, kolorowe, prostokątne talerze, na których jemy. Musimy je mieć.


W trakcie naszego pobytu w Katalonii, La Bisbal d’Emporda odwiedzamy jeszcze dwukrotnie. Podczas ostatniej wizyty skupiamy się na poszukiwaniu wymarzonej ceramiki. Na ulicy Carrer de l’Aigüeta znajduje się wiele sklepów oferujących wyroby ceramiczne, z których słynie La Bisbal. Udaje nam się znaleźć to czego szukamy. Kompletnie nie zastanawiamy się nad tym ile to waży i jakie będzie zamieszanie na lotnisku ... http://www.patrzenaplac.pl/la-bisbal-demporda/



Dodaj Komentarz